Archiwum 10 października 2007


paź 10 2007 Piękno Podmyte Gnojem
Komentarze (0)

...jak mawiał Rafał ze zdrobnionym żołnierzem w nazwisku. Zastanawiające, że w tym czasie przychodzi ci on na myśl z wizją na oklep dosiadanej świni biegnącej do miejsca pracy swego jeźdźca. A czas ten dziwny. Sacrum miesza się z profanum tworząc ludyczny koktajl, chyba nawet gazowany, bo tłuszcza wielce podniecona i ...nawiedzona. Jakby inna. Inna. Nie opuszcza cię jednak myśl, iż to zjawisko sezonowe, przez zgon nestora wzbudzone i im gwałtownie i masowo się manifestujące, tym szybciej i równie masowo wygaśnie., jak to z czymś, co w otoczeniu a nie w swoim wnętrzu mające swe źródło. Nie słuchano go jak mówił, któż więc będzie jego słowa pamiętał, gdy jest już poza?

Czy wiec także prawda podszyta łajnem kłamstwa, w którym się co rusz tapla i co uda jej się z niego wyjść, to znów się nim zbruka. Bo kłamstwo łatwiejsze a wokół wielu zbrukanych, utaplanych, skalanych. Miewasz czasem wrażenie że jest tego tak wiele i w tak powszechnym wydaniu, że staje się to normą i standardem, a sam stanowisz mniejszość i tylko twój idealizm i stałość w poglądach pozwalają tobie balansować jak najdalej od tej trzęsącej się, brunatno-bulgotnej breji. I chyba też starasz się balansować z tymi, których zbrukania, tej skazy gnoju starasz się niedostrzegać, choć trudno długo udawać, że nie widzi się tego, co nazbyt wyraziste. Więc powoli przyznajesz, ze tak rzeczy mają się w stosunku do Tej, którą długo uważałeś za bliską. Długo pragnąłeś niedostrzegać może nie tyle jej skazy, co możliwości jej zasklepienia przez czas i Twoją pamięć. Ze swoim niskim wzrostem, małym biustem i przeciętną urodą stanowiła mimo to ciekawy i atrakcyjny obiekt, chyba głównie dlatego, iż ją idealizowałeś i obdarzałeś przymiotami, których obecności tak naprawdę nigdy nie zdradzała. Ty lubiłeś w niej tę bliskość i bezpośredniość oraz nonszalancko odkrywane miejsca, które ukradkiem zwiedzałeś korzystając z jej naiwnej pewności, że w Twojej obecności może być bezpieczna – tylko raz interweniowała, choć mimo, że inicjatywa należała do Ciebie, to ona wzięła jej odium na siebie. Nie była raczej świadoma rozmiarów, jakie zajmowała w Twojej świadomości i czym dla Ciebie byłą. Czy gdyby wiedziała, sprawy potoczyłyby się inaczej? Spotkania, choć różne w swojej częstotliwości, coraz częściej zdradzały w niej te skazę, co w końcu musiało cię zmęczyć szczególnie, gdy poczułeś to na sobie. Zapiekło i zabolało. Szeroko odchyliła się kotara idealizacji i w tym momencie postanowiłeś być boleśnie szczery. Za szczery. Nie zrozumiał wówczas, nie przyjęła do wiadomości Twoich słów i dotąd nie rozumie. Pozostały bagaż między Wami jest już tylko z dnia na dzień obracającym się w ruinę stelażem już chyba całkowicie pozbawionym wnętrza, wcześniejszego wypełnienia i dawnych treści. Smutno oglądać te pustki, bo to przez wgląd na przeszłość, także jej obraz w zwierciadle Twojej idealizacji oraz soczewkę Twego fantazmatu...piękna pustka. Smutny negatyw Waszej wspólnej, choć osobno przeżywanej przeszłości. Teraz awers mogłaby stanowić jedynie nieszczególna i raczej brzydka treść, a tego mieć nie chcesz. Z dala od skazy i tego, co bruka, choć to jest tuz obok. Im słodsze łajno kłamstwa, tym trudniejsza prawda przed oczami. Naga prawda. Bardzo wyraźna i jedyne co można z nią zrobić, to z pokora przyjąć. Więc robisz to, choć z trudem akceptujesz fakt, ze tak pełno jest moralnego humusu, że każde piękno podmyte jest gnojem...

tyyt